wtorek, 29 października 2013

Wizyta w HOGWARCIE... czyli London Warner Bros. Studio Tour!

[ Pam is officially back! To był pierwsza taka przerwa w historii bloga, po części z konieczności, po części z chęci nabrania oddechu i zatęsknienia :) Miłego czytana ;* ]

♥ ♥ ♥



Tak! W końcu dostałam dawno wyczekiwany list ze szkoły Magii i Czarodziejstwa! Co prawda, nie przyniosła mi go słodka sówka, tylko został on perfidnie wydrukowany z internetu, ale... efekt był ten sam. Byłam w Hogwarcie.

Na obrzeżach miasteczka zwanego Watford, niedaleko Londynu, mieści się studio Warner Bros., dawny plan zdjęciowy wszystkich części filmu o Harrym Potterze. Udostępniono je zwiedzającym zaledwie rok temu – po skończeniu serii – kiedy to zgromadzone rekwizyty, stroje i cała scenografia przestały być już potrzebne.



Studio zapiera dech w piersiach, a spotkane tam budowle i przedmioty z różnych części filmu wywołują głębokie emocje! Możemy wejść do Wielkiej Sali, przyjrzeć się wnętrzu chatki Weasley'ów, domku Hagrida czy malutkiej komórki pod schodami, w której mieszkał początkowo Harry. Mamy szansę na własne oczy przestudiować niezwykłość wielu pomieszczeń i sal lekcyjnych w Hogwarcie. Największym chyba jednak zaskoczeniem dla zwiedzających jest zachowana w całości ulica Pokątna, zamknięta na końcu Bankiem Gringotta. Każdą witrynę sklepową przepełniają dziwaczne sprzęty, zakurzone różdżki, latające miotły albo najmodniejsze w tym sezonie szaty dla czarownic i czarodziejów.

W studio zobaczyć można, między innymi, ogromne i lekko przerażające figury z Szachów Czarodziejów, Aragoga i Hardodzioba (który się nam z szacunkiem ukłoni!), skrzeczące mandragory, samomieszające się kociołki, magiczne oko Moody'ego oraz portret Grubej Damy. Jest tam zgromadzone dosłownie wszystko! Począwszy od wydzierganych przez panią Weasley swetrów na gwiazdkę dla Rona i Harry'ego, poprzez horkruksy i egzemplarze Proroka Codziennego, a kończąc na pucharze Quidditcha. Oczywiście nie można zapomnieć też o całej masie przeróżnych strojów, masek i peruk, jakie aktorzy mieli okazję nosić podczas wszystkich siedmiu (w zasadzie ośmiu) części filmu.



Dodatkowo, na zewnątrz budynku, możemy dotknąć, a nawet wsiąść do Błędnego Rycerza. Będziemy mieli też przyjemność podziwiać idealnie wystrzyżony trawnik domku wujostwa Harry'ego na Privet Drive 4! Zmęczonym polecam usiąść na chwilę w kawiarence obok, w której serwowane jest Kremowe Piwo, opisywane w książce. Jest ono bezalkoholowe, słodkie, bardzo kremowe i naprawdę pyszne :) Warto spróbować.

Studio nie tylko udostępnia plan zdjęciowy, lecz również odkrywa przed nami tajemnice powstawania produkcji. Podczas zwiedzania, co chwilę natrafić można na wielkie ekrany, wyświetlające filmiki, w których jeden z aktorów, bądź członek ekipy filmowej, dzieli się z nami ciekawostkami z planu zdjęciowego. Ogromną atrakcją jest na pewno zrozumienie techniki latających samochodów, motorów, a przede wszystkim MIOTEŁ :) W części poświęconej efektom specjalnym, gdzie mieści się tzw. „green screen” wszystko staje się jasne i, niestety, mniej magiczne. W ramach rekompensaty za sprowadzenie naszych umysłów z powrotem na ziemię, można zafundować sobie zdjęcie albo nawet filmik, w którym, przebrani w czarodziejskie szaty, będziemy latać na miotle/ motorze/w aucie Weasley'ów nad Tamizą czy w innych okolicach Londynu.



Ostatnim, lecz bynajmniej wcale nie najnudniejszym punktem naszej wycieczki będzie oczywiście sklep z pamiątkami! Jestem pewna, że na widok tylu cudowności dostaniecie wypieków na twarzy :) Bo tutaj możemy kupić dosłownie pełne wyposażenie prawdziwego czarodzieja. Mianowicie dostaniemy różdżki (kopie prawdziwych różdżek ważniejszych bohaterów, m.in. Syriusza Black'a, Snape'a, Bellatrix, Rona etc.), komplet szat dla każdego z czterech domów Hogwartu, jak również szaty i pełny zestaw do gry w Quidditch'a, latające miotły, mapę Huncwotów, fasolki wszystkich smaków i czekoladowe żaby, pergaminy i pióra, szklane kule, a nawet repliki horkruksów i symbolu Insygniów Śmierci, jaki nosił na łańcuszku ojciec Luny Lovegood. Do tego grona należy doliczyć także ogromną ilość rozmaitych kubków, zawieszek, magnesów, pocztówek i innych tego typu gadżetów.

Chcąc kupić sobie którąś z oferowanych tam przyjemności trzeba jednak nastawić się na odpowiednie kwoty. Dla koneserów co lepsze repliki potrafią osiągać kwotę nawet ₤ 60. Ja jednak przystałam na drobniejszą pamiątkę, gdyż zauroczył mnie sporych rozmiarów złoty breloczek w formie Zmieniacza Czasu Hermiony. Przyczepię go sobie do torebki.

Zmieniacz Czasu / Time-Turner - ok. ₤ 6


Wybaczcie za słabą jakość zdjęć! Miałam ze sobą tylko marną cyfrówkę :(

Love & Kisses ;*

9 komentarzy:

  1. Zdjęcia super, w pełni oddają klimat!

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku, jak bajkowo :)) Na chwilę przeniosłam sie do świata Harrego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wpis, zdjęć z tego miejsca nie widziałam na żadnym innym blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg Omg Omg. Harry Potter! <333
    xoxo
    http://www.myheartaintabrain.blogspot.pt/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, ze sie madrze ale Watford Junction to nazwa stacji, miasto to po prostu Watford ;) Ja w studiu jeszcze nie bylam niestety ale obiecalam to sobie przed ukonczeniem 30tki nadrobic :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzisz, dobrze, że mi mówisz, bo naprawdę nie wiedziałam! :) Zaraz poprawię, dziękuję :)

      Usuń
  6. Ale ja Ci zazdroszczę! To musiało być naprawdę świetne przeżycie, pewnie aż żal było to studio opuszczać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oesu ! Moje marzenie Ci się spełniło ! Strasznieee zazdroszczę !
    PS. świetny blog ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne zdjęcia!
    Pozdrawiam,
    DaisyLine

    OdpowiedzUsuń