Tak! W końcu dostałam dawno wyczekiwany list ze szkoły Magii i Czarodziejstwa! Co prawda, nie przyniosła mi go słodka sówka, tylko został on perfidnie wydrukowany z internetu, ale... efekt był ten sam. Byłam w Hogwarcie.
Na obrzeżach miasteczka zwanego Watford, niedaleko Londynu, mieści się studio Warner Bros., dawny plan zdjęciowy wszystkich części filmu o Harrym Potterze. Udostępniono je zwiedzającym zaledwie rok temu – po skończeniu serii – kiedy to zgromadzone rekwizyty, stroje i cała scenografia przestały być już potrzebne.
Studio zapiera dech w piersiach, a spotkane tam budowle i przedmioty z różnych części filmu wywołują głębokie emocje! Możemy wejść do Wielkiej Sali, przyjrzeć się wnętrzu chatki Weasley'ów, domku Hagrida czy malutkiej komórki pod schodami, w której mieszkał początkowo Harry. Mamy szansę na własne oczy przestudiować niezwykłość wielu pomieszczeń i sal lekcyjnych w Hogwarcie. Największym chyba jednak zaskoczeniem dla zwiedzających jest zachowana w całości ulica Pokątna, zamknięta na końcu Bankiem Gringotta. Każdą witrynę sklepową przepełniają dziwaczne sprzęty, zakurzone różdżki, latające miotły albo najmodniejsze w tym sezonie szaty dla czarownic i czarodziejów.
W studio zobaczyć można, między innymi, ogromne i lekko przerażające figury z Szachów Czarodziejów, Aragoga i Hardodzioba (który się nam z szacunkiem ukłoni!), skrzeczące mandragory, samomieszające się kociołki, magiczne oko Moody'ego oraz portret Grubej Damy. Jest tam zgromadzone dosłownie wszystko! Począwszy od wydzierganych przez panią Weasley swetrów na gwiazdkę dla Rona i Harry'ego, poprzez horkruksy i egzemplarze Proroka Codziennego, a kończąc na pucharze Quidditcha. Oczywiście nie można zapomnieć też o całej masie przeróżnych strojów, masek i peruk, jakie aktorzy mieli okazję nosić podczas wszystkich siedmiu (w zasadzie ośmiu) części filmu.
Dodatkowo, na zewnątrz budynku, możemy dotknąć, a nawet wsiąść do Błędnego Rycerza. Będziemy mieli też przyjemność podziwiać idealnie wystrzyżony trawnik domku wujostwa Harry'ego na Privet Drive 4! Zmęczonym polecam usiąść na chwilę w kawiarence obok, w której serwowane jest Kremowe Piwo, opisywane w książce. Jest ono bezalkoholowe, słodkie, bardzo kremowe i naprawdę pyszne :) Warto spróbować.
Studio nie tylko udostępnia plan zdjęciowy, lecz również odkrywa przed nami tajemnice powstawania produkcji. Podczas zwiedzania, co chwilę natrafić można na wielkie ekrany, wyświetlające filmiki, w których jeden z aktorów, bądź członek ekipy filmowej, dzieli się z nami ciekawostkami z planu zdjęciowego. Ogromną atrakcją jest na pewno zrozumienie techniki latających samochodów, motorów, a przede wszystkim MIOTEŁ :) W części poświęconej efektom specjalnym, gdzie mieści się tzw. „green screen” wszystko staje się jasne i, niestety, mniej magiczne. W ramach rekompensaty za sprowadzenie naszych umysłów z powrotem na ziemię, można zafundować sobie zdjęcie albo nawet filmik, w którym, przebrani w czarodziejskie szaty, będziemy latać na miotle/ motorze/w aucie Weasley'ów nad Tamizą czy w innych okolicach Londynu.
Ostatnim, lecz bynajmniej wcale nie najnudniejszym punktem naszej wycieczki będzie oczywiście sklep z pamiątkami! Jestem pewna, że na widok tylu cudowności dostaniecie wypieków na twarzy :) Bo tutaj możemy kupić dosłownie pełne wyposażenie prawdziwego czarodzieja. Mianowicie dostaniemy różdżki (kopie prawdziwych różdżek ważniejszych bohaterów, m.in. Syriusza Black'a, Snape'a, Bellatrix, Rona etc.), komplet szat dla każdego z czterech domów Hogwartu, jak również szaty i pełny zestaw do gry w Quidditch'a, latające miotły, mapę Huncwotów, fasolki wszystkich smaków i czekoladowe żaby, pergaminy i pióra, szklane kule, a nawet repliki horkruksów i symbolu Insygniów Śmierci, jaki nosił na łańcuszku ojciec Luny Lovegood. Do tego grona należy doliczyć także ogromną ilość rozmaitych kubków, zawieszek, magnesów, pocztówek i innych tego typu gadżetów.
Chcąc kupić sobie którąś z oferowanych tam przyjemności trzeba jednak nastawić się na odpowiednie kwoty. Dla koneserów co lepsze repliki potrafią osiągać kwotę nawet ₤ 60. Ja jednak przystałam na drobniejszą pamiątkę, gdyż zauroczył mnie sporych rozmiarów złoty breloczek w formie Zmieniacza Czasu Hermiony. Przyczepię go sobie do torebki.
Wybaczcie za słabą jakość zdjęć! Miałam ze sobą tylko marną cyfrówkę :(
Love & Kisses ;*
Zdjęcia super, w pełni oddają klimat!
OdpowiedzUsuńO jejku, jak bajkowo :)) Na chwilę przeniosłam sie do świata Harrego :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis, zdjęć z tego miejsca nie widziałam na żadnym innym blogu :)
OdpowiedzUsuńOmg Omg Omg. Harry Potter! <333
OdpowiedzUsuńxoxo
http://www.myheartaintabrain.blogspot.pt/
Przepraszam, ze sie madrze ale Watford Junction to nazwa stacji, miasto to po prostu Watford ;) Ja w studiu jeszcze nie bylam niestety ale obiecalam to sobie przed ukonczeniem 30tki nadrobic :P
OdpowiedzUsuńO, widzisz, dobrze, że mi mówisz, bo naprawdę nie wiedziałam! :) Zaraz poprawię, dziękuję :)
UsuńAle ja Ci zazdroszczę! To musiało być naprawdę świetne przeżycie, pewnie aż żal było to studio opuszczać :)
OdpowiedzUsuńOesu ! Moje marzenie Ci się spełniło ! Strasznieee zazdroszczę !
OdpowiedzUsuńPS. świetny blog ! :)
Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
DaisyLine