poniedziałek, 29 października 2012

Fashion-shower dla wybrańców?

Kolejna kolekcja kolaboracji H&M ze słynnym nazwiskiem jest niedostępna dla większości klientów. Tym razem biżuteria Anny dello Russo pojawiła się jedynie w Krakowie i oczywistej Warszawie. Pytanie tylko: dlaczego?

Zastanawia mnie, czy to polskie oddziały H&M wykupiły tak mało towaru, by zapewnić go wszystkim ważniejszym sklepom w naszym kraju czy też zostało im odgórnie tak mało przydzielone? A może uznano, że Anna dello Russo jest za mało rozpoznawalną osobą w Polsce, i dlatego nie będzie aż tak dużego zainteresowania jej kolekcją? Nie, to chyba niemożliwe.

źródło: annadellorusso.com


Ktoś może podsunąć, że przecież biżuterię tej kolaboracji można kupić, powiedzmy, na allegro. To prawda. Już od dnia pojawienia się kolekcji w sklepach, można było znaleźć na aukcjach większość „smaczków”, oczywiście po odpowiednio wyższych cenach. Mi ochota na bransoletki przeszła niesamowicie szybko, gdy okazało się, iż oprócz przesyłki muszę dopłacić dodatkowo minimum 50 zł.

Poza tym, kupowanie w internecie to nie to samo. Odmówiono nam przyjemności obejrzenia towaru na własne oczy, dotknięcia i sprawdzenia wszystkiego samodzielnie. Jednak, co najważniejsze, odmówiono nam tego dreszczyku emocji przy przekraczaniu progu sklepu i szybkiemu polowaniu na to wymarzone, wypatrzone wcześniej w ELLE czy na groszki.pl cudeńko! A to wręcz zbrodnia.

Dziwię się, mimo wszystko, że starczyło towaru dla sporego grona blogerek, by „promowały” kolekcję. Pytanie tylko, po co promować coś, czego kupić nie można?

To niepierwsza akcja tego rodzaju. Pamiętam jeszcze kolaborację Jimmy'ego Choo dla H&M, kiedy to zorganizowano przedsprzedaż dla VIP'ów w Warszawie. W następny, oficjalny dzień wejścia kolekcji, można było obejść się smakiem. Dla wytrwałych Warszawiaków (wyczekujących w nocy w kolejce) znalazło się parę sztuk odzieży i może dwa buty, które VIP'y wykupić nie zdążyły. Ach <3

niedziela, 14 października 2012

JESIEŃ 2012 TRENDY : Baroque

Interpretować ten trend można różnie. Dla jednego czasopisma jest to baśniowy gotyk, inni nazywają go stylem a'la Anna Karenina (?) albo wspominają o nawiązaniu do hiszpańskich matadorów. Najczęściej jednak mówi się po prostu baroque. Pozornie żadna z tych nazw nie ma ze sobą nic wspólnego. Wszystko jednak łączy przepych.

This trend can be interpreted in different ways. For one fashion magazine it's a gothic fairy tale, others call it a style a la Anna Karenina (?) or mention the reference to the Spanish matadors. But most fashion magazines simply call it baroque. Seemingly none of these names has anything to do with each other. All, however, combine the glamor.



Najogólniej mówiąc, nosimy czerń, suto uzupełnianą złotymi wzorami (najlepiej po bokach). Dodatkowo dodajemy tony połyskującej, dużej biżuterii (mile widziane gotyckie krzyże) i bah! już jesteśmy modni. Jakież to proste.

Generally speaking, we wear black, richly supplemented with golden patterns (preferably on the sides). In addition, we add tons of shiny, big jewelry (gothic crosses are welcome) and boom! we're fashionable. How very simple.



spódnica - H&M [% 20 PLN]
bluzka - Zara
szal - New Yorker
pasek - United Colors of Benetton
botki - Crafted for Republic
pierścień - H&M
bransoletka - z Włoch
kolczyki - Cubus