Jakość asortymentu jest w porządku. Butom także nie mam nic do zarzucenia (to chyba najmocniejsza strona kolekcji), a nawet, przyznaję, pokazałabym się chętnie na ulicy z cukierkową torebką. Krój ubrań, natomiast, jest dla mnie jakąś fatalną pomyłką! Golfy z rękawami długości dwóch metrów? Wielkie, workowate spodnie i ogromna kurtka niczym dla rozmiaru XXL? Sukienki z trzema rękawami? Wygląda to tak, jakby wszystko szył jakiś tragiczny krawiec-amator! I nie mam pojęcia, kto w tym będzie chodził.
ALE! Wierzę, że każda, nawet najgorsza kolekcja posiada to jedno „coś”, w czym można się zakochać. U mnie padło na pudrowo-różowe legginsy. Nie ma w sumie się co dziwić, jestem maniaczką legginsów (27 par?), a kolor ten jest moim ulubionym. Niestety, zapolować na swój rozmiar mogę już jedynie na allegro, jakież to smutne.
Mimo wszystko, uważam, że współpraca z tą marką nie była najlepszym pomysłem sieciówki. Świadczą o tym, nadal dostępne na sklepowych półkach, „kultowe” ubrania kolekcji, często jeszcze w rozmiarze S, który jest przecież najbardziej chodliwy. Dodać trzeba, iż Maison Martin Margiela to niezbyt znana, bardzo „świeża” marka, bo zaledwie dwudziestoczteroletnia.
Jestem bardzo ciekawa, czy któraś z Was była na tyle odważna i zakupiła cośkolwiek z kolekcji. Jakie są Wasze odczucia względem tych koszmarków? Dajcie znać! :*
Ja mam chyba jeszcze gorsze stanowisko w tej sprawie bo we mnie ta kolekcja nie wzbudziła jakichkolwiek uczuć ni pozytywnych ni negatywnych.
OdpowiedzUsuńhttp://kitten-fashion.blogspot.com/
Masz stanowczo rację!
OdpowiedzUsuńWidziałam kolekcję przelotem i najbardziej rzucił mi się w oczy płaszcz wyglądający jak kołdra ;] Mocne strony to faktycznie buty, najbardziej przypadły mi do gustu czarne baletki na małym koturnie.
OdpowiedzUsuńja byłam bardzo zdziwiona widząc panią kupującą tę kołdrę od Margieli - za bagatela tysiaka:)
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć nieskrępowaną odwagę dziecka, żeby krzyknąć "król jest nagi" i nazwać rzecz po imieniu... Oczywiście każdy ma inne poczucie piękna więc o nim trudno dyskutować, ale kolekcja ta jest niepraktyczna. Fajnie wygląda na manekinie, bo zaciekawia, ale na kobiecie? Nie można jednak mylić dziwactwa z ekstrawagancją, jest między nimi zasami subtelna różnica....Dla mnie kolekcja MMM jest dziwaczno-jarmarczna (chodzi mi o taki nowoczesny "jamark").Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTa kolekcja może i wizualnie byłaby interesująca, ale tak bardziej w kategorii "sztuki modowej", bo do użytku ogólnego raczej nie bardzo..
OdpowiedzUsuńJedynie na co mogłabym się skusić to leginsy, ale tak jak piszesz już tylko na Allegro i to w zawyżonej cenie
Mi kolekcja wcale ne przypadła do gustu, jedynie te legginsy ujdą.
OdpowiedzUsuńHmmm.... nie podoba mi się do końca co napisałaś. Tak jakby prawdziwą modą i tym co naprawdę wartościowe były dla ciebie jedynie romantyczne ciuszki. Zanim skrytykujesz MMM (nie mówię teraz o kolaboracji) proponuje zapoznać się NAPRAWDĘ ze znaczeniem tej marki na rynku mody. Mimo ,że nie szyję to fragment o krawcu-amatorze odebrałam trochę jak obrazę bo to co robi MMM to po prostu AWANGARDA.
OdpowiedzUsuńOd razu zapowiem ,że nie jestem ogromną fanką MMM i ,że nie zakupiłam żadnego elementu kolaboracji, dlatego też nie bronie ich z powodu zauroczenia twórczością.
Clara
Rozumiem Twoje stanowisko. Jednakże chodziło mi o krytykę kolekcji, nie samego MMM (mimo, że wiem, iż jedno pociąga za sobą drugie). Może wbrew temu co o mnie sądzisz, jestem otwarta na różnego typu ubrania i różne style. Staram się patrzeć obiektywnie i po prostu nie widzę tej kolekcji na ulicy. A na pewno już nie na polskiej ulicy. Owszem, ubrania te są mocno awangardowe. Tak mocno, że można je postrzegać bardziej w granicach sztuki czy haute couture, pokazu krawiectwa samego w sobie. Ale ja, zamiast ową kolekcję takim porównaniem uświęcić, zdegradowałam ją do amatorszczyzny marnego krawca. Zrobiłam to patrząc na MMM for H&M przez pryzmat zwykłego klienta, który nie wiele wie o modzie. Proponowane fasony nie nadają się po prostu do takiego sklepu.
UsuńSądzę, że do tej kolekcji podchodzisz ze stanowiska "dziewuszki, co lubi wszystko ŁADNE" [w płaskim, typowym znaczeniu tego słowa]. Klipsiki, kwiatuszki, kokardeczki, ozdóbki, spódniczki, ubranka DOPASOWANE i KOBIECE, bo inaczej - jakże to tak?
OdpowiedzUsuńZainteresowana byłam ciuchami MMM, bo wreszcie coś innego, surowego. W sieciówce. Bez kryształków wszędzie, falbanek, interesujące KONSTRUKCYJNIE. Szwy na wierzchu, części pozornie do siebie niepasujące, skontrastowane tkaniny. Na widmowym manekinie suknia wieczorowo - niewieczorowa, niedoskonała jak Frankenstein i przez to właśnie charakterna.
Dobre tkaniny [kwestia, na którą wyznawczynie siermiężnej ŁADNOŚCI jakoś rzadko zwracają uwagę]. Fajnie zakomponowana wystawa z tymi pudełkami w kształcie Hallmarkowo-prezentowym, ale zbitymi z desek, o "kokardach" ze stali. Szkielety pudeł, szkielety ubrań.
Twój komentarz do tej kolekcji obrazuje niezmiernie sztampowe myślenie. Ciekawe, żeś tak nie zjechała koszmarnych wypocin Anny Dello Russo, Versace czy innego Lanvin w akcji M&M kooperacja.
"Kto to będzie nosił"? No, mniej osób na pewno, niż nosi takie - chociażby - legginsy. Niestety.
Możesz mieć odmienne zdanie o kolekcji, w końcu komuś musi się podobać. Jednakże w swojej opinii nie zawarłaś tylko krytyki mojego tekstu, skrytykowałaś także moją osobę, a to wyłącznie o Tobie źle świadczy. Łatwo się wyrokuje i ocenia, gdy się człowieka nie zna. Kierujesz się stereotypami, uważasz, że jak różowe to głupie. Od kiedy ubiór stanowi o inteligencji? Tobie się podoba niecodzienna kolekcja MMM, mi nie. Mój styl jest inny, zatem zły? O to w modzie chodzi, by każdy był inny, odnalazł coś dla siebie.
UsuńCo do słowa „ładne”, którym tak szastasz na prawo i lewo: dla Ciebie, przecież, „ładna” jest kolekcja Margieli, czyż nie? Dla mnie ładne jest coś innego. Jednak nie ma czegoś takiego, co by było „ładne” obiektywnie. To, że ktoś woli kolekcję Anny dello Russo i uważa ją za „ładną” nie świadczy o tym, że jest gorszy czy głupszy od osoby, która docenia MMM. Wydajesz mi się bardzo nietolerancyjną osobą i, chyba w przeciwieństwie do tego, co chciałaś ukazać, ograniczoną w sprawach szeroko pojętej mody. Skrytykowałam kolekcję Margieli i była to wyłącznie moja subiektywna opinia, zresztą podzielana też przez innych, co utwierdza mnie w moim osądzie.
Kwestię, jak to ujęłaś „którą wyznawczynie siermiężnej ŁADNOŚCI jakoś rzadko zwracają uwagę”, czyli jakość ubrań, pominę milczeniem. Widocznie nie czytałaś mojego tekstu zbyt dokładnie.
Mnie osobiście też kolekcja nie zachwyciła - spodobała mi się jedynie wyżej wspomniana torebka cukierek - niestety nie było szans na jej kupienie chociaż byłam w sklepie dwie minuty po otwarciu. Ale skoro jedna Pani niosła pod pachą ponad 12 sztuk to nie dziwę się.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz - będę zaglądać :)
Naraz dwanaście sztuk torebek ?!?! Dziękuję za uznanie, zapraszam :*
Usuńpewnie opyliła na allegro :)
OdpowiedzUsuń